Wywiad z Janem Englertem, dyrektorem artystycznym Teatru Narodowego
Wywiad z Janem Englertem, dyrektorem artystycznym Teatru Narodowego
JAK ADMIRALSKI OKRĘT WŚRÓD KAJAKÓW I KUTRÓW
Wkrótce w kulturze polskiej wielkie wydarzenie – Teatr Narodowy będzie obchodził 250-lecie swojej działalności. O randze tego wydarzenia, przebiegu oraz konsekwencjach rozmawiamy z dyrektorem artystycznym tej sceny, Janem Englertem. Rozmowa jest brutalnie szczera.
Wawerskie Centrum Kultury: 19 listopada 2015 będziemy obchodzić 250 rocznicę powstania Teatru Narodowego. Czy czuje pan ciężar tego wydarzenia?
Jan Englert, dyrektor artystyczny Teatru Narodowego: Ciężar jaki; zobowiązań, odpowiedzialności artystycznej, odpowiedzialności finansowej? Czy może ciężar świadomości, że ten jubileusz w jakikolwiek sposób zmieni moje życie? Zmieni, dlatego, że zakres prac i obowiązków w czasie obchodów tego jubileuszu jest kilkakrotnie większy niż w czasie normalnego sezonu teatralnego. Co mam jeszcze więcej powiedzieć, czy się czuję nowym Bogusławskim? Nie, nie czuję się. Czy czuję, że przechodzę do historii ? Nie, nie czuję.
WCK: A co pan czuje?
Jan Englert, dyrektor artystyczny Teatru Narodowego: Jestem człowiekiem wychowanym na romantyzmie, ale jestem pozytywistą i w związku z tym uważam, że należy wykonać dobrze pracę. Ujmę to tak: ja nie mam marzeń, ja mam cel. I moim tegorocznym celem jest przygotowanie, najlepiej jak to możliwe, programu artystycznego i pozaartystycznego na 250-lecie Teatru Narodowego.
WCK: No to już wiem, co pan czuje. Czuje pan zmęczenie.
Jan Englert, dyrektor artystyczny Teatru Narodowego: Wszyscy jesteśmy tutaj przemęczeni i podenerwowani i wszyscy pracujemy o wiele więcej niż pracowaliśmy wcześniej. Nie zwiększyła nam się ilość osób zajmujących się realizacją repertuaru, za to repertuar w sezonie 2015/2016 zwiększył się co najmniej o 100 procent.
WCK: Nagrodą będzie satysfakcja.
Jan Englert, dyrektor artystyczny Teatru Narodowego: Ja jestem sceptykiem więc powiem tak; w nikim, poza paroma osobami, nie wywołuje zainteresowania to, czy my tu kitę odwalimy czy arcydzieło. NAJMNIEJSZEGO! Żyjemy w czasach, w których jesteśmy rozliczani z cyfr, statystyk i realizacji planów, z niczego więcej. Mówię to z przykrością, ale tak jest.
WCK: Czyli robicie to trochę dla siebie?
Jan Englert, dyrektor artystyczny Teatru Narodowego: Nie. Robimy to dla wszystkich, ale nie wszystkich to obchodzi.
WCK: Ten teatr zawsze był specyficzny....
Jan Englert, dyrektor artystyczny Teatru Narodowego: Narodowy: Cóż, on się różni od innych teatrów tylko tym, że ciąży na nim większa odpowiedzialność, gdyż jest okrętem flagowym. Sama nazwa „narodowy” powoduje, że wśród innych teatrów jest jak okręt admiralski wśród flotylli łódek, kajaków, trawlerów, kutrów do połowu dorsza i pięknych jachtów. I siłą rzeczy wobec niego są największe oczekiwania. I do niego się strzela w pierwszej kolejności, jeżeli chce się wygrać wojnę. Ale z kolei jako okręt admiralski ma najlepsze ożaglowanie, najlepiej umocowane działa do strzelania i tak dalej i tak dalej. Obowiązkiem teatru narodowego jest być w porządku, taki teatr nie może być zły, musi być przynajmniej średni. Jeżeli jest zły, to wtedy jest katastrofa.
WCK: Katastrofa narodowa nawet. A czy oprócz poziomu artystycznego od pańskiego teatru nie jest wymagane też wystawienie odpowiedniej ilość sztuk autorstwa naszych narodowych wieszczów?
Jan Englert, dyrektor artystyczny Teatru Narodowego: Nikt tego nie wymaga, nie ma presji. Nie budzę się rano z przerażeniem „O Jezu, jak nie wystawię Słowackiego, to obiadu nie zjem dzisiaj”. Ale żarty na bok: właśnie z okazji 250-lecie przez dwa sezony, do połowy 2016 będziemy grać wyłącznie polski repertuar, polskich dramaturgów, albo adaptacje polskiej literatury. Pozornie łatwe, ale bardzo trudne.
WCK: Które z tych wydarzeń jubileuszowych jest panu najbliższe?
Jan Englert, dyrektor artystyczny Teatru Narodowego: To co ja robię, czyli „Kordian”, reżyseruję go i za niego całkowicie odpowiadam. Za pozostałe punkty programu odpowiadają bezpośrednio inne osoby, oni się pod nimi podpisują.
WCK: Gra pan też w sztuce Macieja Wojtyszki „Dowód na istnienie drugiego”, w której wciela się pan w postać Gombrowicza, stale przewijającą się w pańskiej biografii artystycznej.
Jan Englert, dyrektor artystyczny Teatru Narodowego: Nie. Raz się przewinęła. Tylko zostało mi to dorobione przez piszących o teatrze. Z Gombrowiczem miałem do czynienia jako Henryk w „Ślubie”, a potem jeszcze jako alter ego Gombrowicza u Jerzego Jarockiego. Mrożka więcej grałem, brałem udział w jego czterech prapremierach światowych i w jednej pół-prapremierze, czyli w „Krawcu”.
WCK: To dlaczego w sztuce Macieja Wojtyszki nie wcielił się pan w postać Mrożka?
Jan Englert, dyrektor artystyczny Teatru Narodowego: (śmiech) No niechże mi się pan przyjrzy, przecież w tej sztuce są stary Gombrowicz i MŁODY Mrożek. No jak ja mogę grać Mrożka.
WCK: Teatr Narodowy miał swoich wielkich dyrektorów i mówiono potem o teatrze Bogusławskiego czy Grzegorzewskiego. Jakby pan chciał, aby mówiono o Teatrze Narodowym pod rządami Englerta?
Jan Englert, dyrektor artystyczny Teatru Narodowego: Odpowiem Gombrowiczem, jak powinna wyglądać mowa pogrzebowa: „Ma być krótko”.
Rozm. Michał Wichowski
Data publikacji: 30.04.2015