A A A A

Czas na kulturę

GEN HIPOKRYZJI - Wywiad z GRZEGORZEM JARZYNĄ

Grzegorz Jarzyna, reżyser i dyrektor TR Warszawa: Żyjemy w systemie opartym na strachu i zniewoleniu. Jego istotą jest komercyjna eksploatacja konsumentów. Dzięki teatrowi możemy się z niego „wylogować”.

Jak admiralski okręt wśród kajaków i kutrów

Wywiad z Janem Englertem, dyrektorem artystycznym Teatru Narodowego

Kultura nadaje sens życiu

Wywiad z Elżbietą Dzikowską - podróżniczką, historykiem sztuki, sinologiem, reżyserem i autorką programów tv i radiowych

Archiwum

Czekamy na Twoje pomysły!

verification code

Kira Gałczyńska dla Wawerskiego Centrum Kultury


Nikt z nas nie jest geniuszem

W niedzielę 8.lutego, w Wawerskim Centrum Kultury, miłośnicy magicznej twórczości Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego mieli swoje święto: spektakl „Transmogryfikacje” (oparty na słynnej serii podszytych absurdem humoresek o nazwie Teatrzyk Zielona Gęś) w reżyserii Szczepana Szczykno. Na widowni zasiadała pani Kira Gałczyńska, córka poety. Po spektaklu pani Gałczyńska spotkała się z widzami i aktorami. Jest uroczą kobietą o ciepłych, dziewczęcych oczach, która o swoim ojcu opowiadała tak sugestywnie, że wydawało się, że Mistrz Konstanty nadal wśród nas jest. Specjalnie dla WCK odpowiedziała na kilka pytań, w tym jedno bardzo ważne (odpowiedź oczywiście w trybie przypuszczającym): czego Gałczyński życzyłby nam Polakom dzisiaj.

Kira Gałczyńska dla Wawerskiego Centrum Kultury
NIKT Z NAS NIE JEST GENIUSZEM

WCK: Jak się pani czuje, gdy ogląda przedstawienie Teatru Zielonej Gęsi?
Kira Gałczyńska: Po pierwsze, za każdym razem jestem wzruszona, że to jest żywe, że to trafia do ludzi, że ma swoich czytelników, że ma swoich słuchaczy. A po drugie, w dalszym ciągu mnie to bawi. Ja się z tego śmieję, ponieważ ja ciągle czytam Gałczyńskiego. I usiłuję w nim znaleźć odpowiedź dlaczego czytają go inni, i dlaczego dzisiaj w 2015 roku najnowsze wydanie dzieł mojego ojca, w oficynie Prószyński i Spółka, ma tylu czytelników.
WCK: I jaka jest pani odpowiedź? Dlaczego czytają Gałczyńskiego?
Kira Gałczyńska: Dlatego, że on mówi o naszej współczesności znaczenie więcej niż oni mogą się spodziewać. Minęło już 110 lat od chwili urodzin K.I. Gałczyńskiego, więc zdawać by się mogło, że to jest bardzo odległa przeszłość; przewaliły się dwie wojny, przewaliły się powstania, przewaliły się systemy polityczno-społeczne, cały świat się zmienił. Dookoła toczą się wojny, ludzie są inni, my w stosunku do siebie, nawzajem, potrafimy być inni i jesteśmy inni. A Gałczyński ciągle trwa. Ja myślę, że ta tajemnica kryje się nie tylko w aktualności jego liryki. Ona tkwi według mnie także w jej języku. On pisze piekielnie współczesnym językiem, pozbawionym ozdobników, pozbawionym wartościowania, pozbawionym wielu takich elementów, których właśnie młodzi ludzie nie lubią. On opisuje ten świat, ale jednocześnie mruga do nas okiem, że to nie jest tak do końca, jak ci się drogi czytelniku wydaje, jeszcze musisz pomyśleć, coś tutaj od siebie dodać. I w ten sposób wciąga czytelnika do swojego świata pełnego fantazji. W jego wersach jest wszystko; jest miłość, jest majowe spotkanie chłopaka i dziewczyny, jest księżyc świecący nad nimi. To są banały, ale to są banały, które w życiu każdego z nas się zdarzają. Gdy jesteśmy zakochani i mamy 20 lat to my szukamy bardzo pięknych i prostych słów - i znajdujemy je u Gałczyńskiego.
WCK: A jaki był pani tata tak naprawdę, bo Zielona Gęś to wielka dawka absurdu, ale z drugiej strony Gałczyński to też liryka, sonety. Jak można być jednocześnie lirycznym i absurdalnym?
Kira Gałczyńska: Można, bo przecież jeżeli poczytać uważnie „Zieloną Gęś”, to dochodzi się do wniosku, że to są wiersze niebywałe, gdzie wśród żartu i dowcipu jest ukryta liryka. Zresztą ten jego żart jest zawsze takim żartem niebijącym, nie okrutnym. On widzi pewne śmieszności wokół, ale widzi je także w sobie. On potrafi żartować z siebie, i dzięki temu zresztą Gałczyński nie trafił na piedestał. Nie, on chodzi między nami, i mówi: my Polacy bardzo lubimy pomniki, a czasami te pomniki są takie, że nie daj Bóg.
WCK: Wychodzi na to, że pani tata był pomnikobójcą!
Kira Gałczyńska: Nie. Tylko uważał, że należy przyglądać się osobom, którym te pomniki się stawia. I w jakiś sposób się je stawia. I co stoi na tych pomnikach.
WCK: A jak pani myśli, jak długo pani tata będzie jeszcze tak aktualny.
Kira Gałczyńska: Nie wiem. Bardzo bym chciała, żeby czasami nie był aktualny, żebyśmy się wszyscy przestali kłócić, żebyśmy byli dla siebie sympatyczni.
WCK: A gdyby był teraz z nami, to co by zadedykował nam Polakom z okazji swojej 110 rocznicy urodzin?
Kira Gałczyńska: Przestańcie się kłócić i przestańcie uważać siebie za chodzących geniuszy. Nikt z nas nie jest geniuszem. Na geniusz trzeba zapracować, a i tak dopiero przyszłe pokolenia osądzą czy się należy. Natomiast jeżeli się sami zadekretujemy jacy jesteśmy genialni, to na pewno tak nie będzie.

Rozm. Michał Wichowski


Data publikacji: 03.02.2015